Godzina 3.00 w nocy, dzień przed Sylwestrem. Po 6 godzinach w samochodzie, w końcu wylądowaliśmy na parkingu przed drewnianymi domkami w samym sercu Bieszczad. Nasz dwulatek zaspany, nieco zgrzany, jęczał, że nie chce wychodzić, że zimno i spać. Z wielkim trudnem ubrałam go szczelnie na tylnim siedzeniu naszego najmniejszego kombiaka w historii motoryzacji i w…
Czytaj dalejNasze Miejsce Mocy: Bieszczady i Edwardówka!
