Wioska Świętego Mikołaja- tydzień przed Świętami! (Finlandia)

Jak dobrze mieć małe dziecko! Bo przecież nie wypada, żeby dorośli, trzydziestoletni, poważni ludzie tuż przed Świętami rzucili wszystko, wybłagali urlopy i pojechali na biegum północny szukać Świętego Mikołaja... dlatego szybko nauczyliśmy Leosia rysować bałwanki i pod płaszczykiem zawiezienia jego pierwszego listu do Świętego Mikołaja, ruszyliśmy na północ. Spełnić chyba największe marzenie każdego (wiecznego) dziecka i zobaczyć GO na własne oczy! 😀


Od Miry do Rovaniemi

Przypomnijmy sobie teraz ładnie wszyscy przed Świętami, o co tak na prawdę chodzi ze Świętym Mikołajem, coby parę ciekawostek rzucić przy Wigilii. W końcu jego wygląd, znaki szczególne i miejsce zamieszkania zmieniały się na przestrzeni wieków dość często, a ten, którego znamy wszyscy jest wynikiem "dość" dużego wpływu marketingu XX wieku na popkulturę.

Legenda Świętego Mikołaja zaczęła się od biskupa Miry, który ze względu na przypisywane mu uczynki (m.in. cały majątek rozdał biednym), został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom. Przedstawiany był jako starzec z okazałą brodą, często w infule (inaczej mitra-takie nakrycie głowy, jak mi kiedyś mama zrobiła z kartonu, gdy miałam być księżniczką na balu przebierańców ale wyszedł papież) i pastorałem, z workiem prezentów i pękiem rózg w ręce. 6 grudnia, w rocznicę śmierci świętego Mikołaja, grzecznym dzieciom przynosi prezenty, a niegrzecznym rózgę.



Początkowo Święty Mikołaj przybywał z południa. W średniowiecznym Amsterdamie Sinterklaas przypływał żaglowcem z dalekich ciepłych mórz, a wór z prezentami niósł ciemnoskóry sługa zwany Zwarte Piet (!!). Człowiek z ciepłych krajów nie bardzo pasował do zaśnieżonego zimowego pejzażu. W roku 1823 Clement Clarke Moore napisał wiersz Noc wigilijna, w którym św. Mikołaj przybywa saniami zaprzężonymi w renifery z bieguna północnego. Było to tak sugestywne dla dzieci ( i nie tylko), że szybko zadomowiło się w świadomości masowej. 1 stycznia 1881 Thomas Nast w Harper's Weekly opublikował ilustrację, na której św. Mikołaj rozdaje prezenty żołnierzom biorącym udział w wojnie secesyjnej. Jest to prawdopodobnie pierwsze przedstawienie świętego z charakterystyczną, elfią czapką zamiast mitry (tej od papieża). Ale znów był problem.

Niezgodności kalendarza gregoriańskiego z kalendarzem juliańskim sprawiły, że dzień św. Mikołaja według starego stylu wypadał blisko dnia Bożego Narodzenia w nowym stylu. Podsunęło to pomysł, aby prezenty przynosiło, zamiast świętego, Dzieciątko Jezus. Jezusa przedstawiało ubrane na biało dziecko, worek z prezentami niósł mężczyzna przebrany za  jednego z trzech mędrców. Ten zwyczaj jednak się nie przyjął, mężczyzna znów stał się św. Mikołajem, dziecko zaś zostało jego pomocnicą Śnieżynką. Jednak w niektórych krajach św. Mikołaj został bożonarodzeniowym dziadkiem: Père Noël we Francji, Julemand w Norwegii, Babbo Natale we Włoszech. W przypadku Słowian postać świętego Mikołaja wyraźnie wywodzona jest z kultu Welesa, bóstwa związanego z ziemią, zaświatami i magią (a u Germanów analogicznie z Odynem). W Hiszpanii prezenty przynoszą Trzej Królowie 6 stycznia a dzieci nie znajdują żadnego prezentu pod choinką w Wigilię czy Boże Narodzenie.

Natomiast w wiosce Mikołaja w Finlandii wszędzie widzieliśmy nazwę Joulupukki – jest to mityczna postać będąca fińskim odpowiednikiem Świętego Mikołaja. Od wieków odgrywał on ważną rolę w fińskiej tradycji bożonarodzeniowej. Z czasem upodobnił się do amerykańskiego Św. Mikołaja, ale istnieją pewne znaczące różnice: jego renifery nie latają, tylko suną po śniegu, nie wchodzi przez komin, tylko puka do drzwi i nie mieszka w Rovaniemi tylko na górze Korvatunturi. Jego imię, w dosłownym tłumaczeniu, oznacza bożonarodzeniowego kozła i właśnie za kozła początkowo przebierano się w Finlandii, niejednokrotnie strasząc przy tym dzieci. Gdy Finlandia straciła na rzecz ZSRR mnóstwo terytorium i właśnie ta góra przypominająca ucho, które słucha marzeń dzieci z całego świata-Korvatunturi- została na granicy, zdecydowano się na przenosiny Świętego Mikołaja. Padło na Rovaniemi, stolicę Laponii, pierwsze miasto-beneficjenta poprzednika UNICEFU po wojnie. Zaczęło się od pierwszej chatki, zbudowanej w pospiechu dla nadjeżdżającej niespodziewanie w odwiedziny na koło podbiegunowe Eleonory Roosevelt w 1950 roku, a skończyło na całej Wiosce Świętego Mikołaja założonej w latach '80 XX wieku (nie mówiąc o 60 tys. mieście).


 

Obecny wizerunek Świętego Mikołaja – czerwony płaszcz i czapka – został spopularyzowany w 1930 roku przez koncern Coca-Cola, dzięki reklamie napoju stworzonej przez amerykańskiego artystę, Freda Mizena.

Dlatego zapewne, gdy zobaczyłam Świętego Mikołaja w tej jedynej na świecie oficjalnej wiosce, do której dzieci mogą adresować swoje listy z marzeniami, pomyslałam sobie, że wygląda bardzo realistycznie, jak z reklamy Coca-Coli ;))


 

Niby wszyscy wiemy, że to ściema, że to legenda i bajka dla dzieci. Niby nie lubimy komerchy i gardzimy tandetą. Ale samo to, że zostaliśmy wychowani w tej legendzie, że od zawsze wiedzieliśmy, że Święty Mikołaj mieszka w Laponii, na dalekim North Pole, wysyłaliśmy do niego listy (i nawet otrzymywalismy odpowiedzi), widzieliśmy tą zaśnieżoną, daleką krainę w nieskończonej ilości filmów i bajek- upoważnia nas do tego, aby trochę zwariować i dać się porwać tym dziecięcym marzeniom i nieco zestresować przed przejściem przez oblepione listami od dzieci z całego świata drzwi;)

W końcu, to co jest faktem i jest pewne, co nawet dorośli muszą zaakceptować-> wszystkie dzieci na świecie to właśnie tutaj wysyłają swoje listy! Fajnie, że dzieci mają jakiś adres gdzie mogą je wysyłać- to jedyna rzecz, dla której wybaczam tą wszechobecną w tym, miejscu "komercję" i eurowyciagacze na każdym kroku. Płacąc za zdjęcie ze Świętym Mikołajem nie czułam się z tym źle- czułam, że dokładamy cegiełkę, aby to miejsce dalej mogło istnieć. Aby inni, tak jak my, mogli jeszcze przez długi czas czarować swoje dzieci legendą. My zaczarowaliśmy Leosia na kilka ładnych lat, jedno co na pewno z tego zapamięta to to, że Mikołaj mieszka baaaardzo odległej, śnieżnej krainie;)

 

 

Wioska Świętego Mikołaja tydzień przed Świętami!

Wioska Świętego Mikołaja to tak na prawdę bardzo dobrze zorganizowany park rozrywki dla całej rodziny.

Zrzut ekranu 2017-12-20 o 10.45.47

źródło:https://www.santaclausvillage.info

 

Obowiązkowym punktem pierwszym wizyty jest oczywiście:

Spotkanie ze Świętym Mikołajem!

Świetego Mikołaja w Wiosce można spotkać w dwóch miejscach: Christmas House i jego głównym biurze (Santa Claus Office). Byliśmy przygotowani na słynne kolejki, przed przyjazdem czytałam o nawet 3-4 h stania w tłumie, a co dopiero przed Świętami? Wydawało mi się to oczywiste i przygotowywałam się na to, że to jest najgorętszy sezon "na Mikołaja" i pewnie wszędzie będzie tłoczno.

W recepcji wioski zapytaliśmy, gdzie możemy teraz spotkać Świętego Mikołaja (jedyne miejsce na świecie, gdzie nie czujesz się głupio zadając takie pytanie) i zostaliśmy przekierowani do Christmas House. Jest to mini centrum handlowe, gdzie można zakupić równego rodzaju suweniry i okolicznościowe (oczywiście świąteczne) drobiazgi.

IMG_8453

Ale do sklepu nie wchodziliśmy, od razu skierowaliśmy się w bramę opatrzoną napisani "Meet Santa!" i "Santa is waiting" czyli "Tutaj spotkasz Mikołaja".

Jakież więc było moje zdziwienie, gdy okazało się, że organizując ten wyjazd samodzielnie niechcący nie wbiliśmy się w weekendowe tłumy- wycieczki przyjeżdżają zazwyczaj w soboty i niedziele, a my byliśmy w piątek. I kolejki do Mikołaja nie było żadnej! 😀

Ewentualne czekanie w kolejce można sobie uprzyjemnić oglądaniem mini muzeum, z wystawą na temat historii fińskiego Świętego Mikołaja (i wszystkiego co z nim związane). Można obejrzeć jego skuter, wypchanego Rudolfa (creepy), galerię wszystkich odpowiedników na Mikołaja na świecie tj. Dziadka Mroza, Gwiazdki, Saint Nikolaus (czyli znany u nas Mikołaj, biskup Miry) kartki od dzieci z całego świata, specjalną ekspozycję dla chińskiej części odwiedzających (jest ich tam baaardzo dużo) i inne ciekawostki.

Na końcu znajdują się drzwi, za którymi znajduje się pokój Świętego Mikołaja. Drzwi i ściany pokoju oblepione są listami od dzieci z całego świata, w tym z Polski. Ciekawe ile lat ma teraz Alan pytający o motor (a najlepiej dwa) w liście wiszącym na bardzo widocznym miejscu na drzwiach;)

Elfy pilnują, żeby wszystko przebiegało sprawnie, zapraszają kolejnych gości, gdy kolana Mikołaja są już puste. Nie będę oszukiwać i przyznam się od razu, że tuż przed wejściem byłam dość mocno wzruszona. Ok, nie ryczałam, wiedziałam że ten facet to przebrany starszy koleś, który dostaje za to kasę, ale udzieliła mi się atmosfera i lekko niedowierzałam, że właśnie wchodzimy do TEGO Świętego Mikołaja 🙂 Widzicie, co dobry marketing robi z ludźmi;)

Rozmowa z Mikołajem trwała kilka dobrych minut, wypytywaliśmy się nawzajem (po angielsku), Mikołaj pytał ile Leo ma lat i co by chciał dostać, czy był grzeczny. Przyznał, że sam ma "więcej niż 100 lat". Leo na szczęście nie przestraszył się Mikołaja (śmiesznie by było, gdyby po całej akcji nie chciał nawet do niego podejść, jak mamusia w przedszkolu). Podszedł do sprawy zadaniowo, stanął tuż przed Mikołajem i odpowiadał na pytania, bez wahania powtarzając kilka razy firetruck 😀

Tuż po rozmowie Mikołaj zapytał, czy chcemy pamiątkowe zdjęcie, i elfy zrobiły nam kilka ujęć. Jak już wspominałam, taka atrakcja jest dodatkowo płatna ale wstęp do Mikołaja jest darmowy. Zdjęć samemu robić nie można, Adrian oczywiście nie mógł się powstrzymać. Klikał jak szalony, ale wyszło tylko jedno, akurat gdy na sam koniec Mikołaj zaproponował żółwika!

Nikt nas mie poganiał i czuliśmy, że możemy gadać z Mikołajem tyle, ile nam się zechce, no ale szybko skończyły się tematy 😀 Przeszliśmy więc do części handlowej, którą opiekują się wspomniane elfy i poczekaliśmy kilka sekund na zdjęcie. W międzyczasie obejrzeliśmy mini wystawę drewnianych zabawek i stare maszyny, na których je zrobiono.

 

IMG_9592

IMG_9496

inscenizacja starej fińskiej tradycji z kimś przebranym za kozła- nic dziwnego, że dzieci się go bały!

IMG_9546 IMG_9557 IMG_9560 IMG_9570 IMG_9571 IMG_9572

IMG_9581

25635093_10213609301883550_388523356_o

25624826_10213609301603543_772953068_o

IMG_9500 IMG_9502 IMG_9507 IMG_9510 IMG_9513 IMG_9519 IMG_9529 IMG_9535 IMG_9537

W drugiej części budynku mieści się restauracja/bar gdzie zjedliśmy lunch. Akurat trafiliśmy na lunch, gdzie za 14,90 euro masz bufet typu "jesz ile chcesz". Można się tu napić typowego lapońskiego piwa lub domowego bezalkoholowego.

IMG_9620

IMG_9609 IMG_9614

 

 

Co oprócz Świętego Mikołaja?

Baardzo dużo! Spędziliśmy w wiosce pierwszego dnia jakieś 6 godzin, a i tak wszystkiego nie zobaczyliśmy. Zależało nam, aby jechać w zaprzęgu Husky, gdy będzie względnie jasno więc przełożyliśmy to na drugi dzień (przypomnę, że najdłuższa noc wypadała dokładnie za tydzień, więc nasz "dzień" był bardzo krótki- trwał mniej więcej od 11 do 13.00).

Samo przechadzanie się wśród tych typowych, szpiczastych domków całych skąpanych w śniegu i świątecznych dekoracjach było ucztą dla oka!

IMG_9626

IMG_9759 IMG_9764

25624415_10213609302043554_1996103192_o

ta niebieska linia to właśnie granica Koła Podbiegunowego!

25634859_10213609303443589_25237527_o

domki, w których można zamieszkać na terenie wioski

25637104_10213609303363587_1318426758_o 25673178_10213609304283610_1265954278_o 25625427_10213609304323611_1890610450_o 25625330_10213609302683570_1584558945_o

 

 

Oprócz tego, w wiosce świętego Mikołaja możesz:

 1. Pojeździć na reniferach (strasznie powolne, nie polecam, chyba że ktoś się bardzo interesuje reniferami i oglądaniem ich tyłków przez kilkanaście minut). Atrakcja dodatkowo płatna.

IMG_9736

gnał tak, że nie mogłam go złapać... 😛

IMG_9735

DCIM140GOPRO

A ten zaprzęg spotkaliśmy jadąc gdzieś po drodze, wyglądał bardzo bajkowo!:))

 

 

2. Pozjeżdżać na sankach z wielu górek ze świeżego, puszystego fińskiego śniegu <3 (sanki są pozostawione na całym terenie do ogólnej dyspozycji dzieci).

IMG_9903 IMG_9909 IMG_9932

IMG_9811 IMG_9829

 

3. Wybrać się do igloo w Snowman World (wstęp 20 euro od osoby, do 3 lat za darmo)- tutaj również do dyspozycji gości jest lodowy hotel i lodowy bar, gdzie możesz chociażby wypić coś na rozgrzanie (za jedyne 10 euro za jeden lodowy kieliszek). Jest tu również restauracja! Stoliki w tej scenerii wyglądają po prostu obłędnie. Siedząc na grubych skórach raczej nie przymarzniesz tyłkiem do krzesła, ale w sumie nigdy nie wiadomo, więc my sobie odpuściliśmy 😀

IMG_9635 IMG_9638 IMG_9653 IMG_9655 IMG_9658 IMG_9662 IMG_9667 IMG_9671 IMG_9682 IMG_9683 IMG_9693 IMG_9699

25624494_10213609303403588_129137871_o 25593038_10213609305003628_1392035736_o 25635019_10213609308123706_805376324_o 25673270_10213609308923726_451378144_o

 

4. Pozjeżdżać na wielkich oponach np. na torze dla dorosłych- ekstremalne przeżycie, szczególnie dla mam. Gna się z taką prędkością, że momentami rozmazywał mi się obraz 😛 Dla dzieci przygotowane są dwa inne tory o różnym stopniu trudności. Spędziliśmy tu chyba ze dwie godziny! Zjeżdżalnie dostępne są po wyjściu z Snowmen World i zawarte w cenie biletu.

IMG_4656 IMG_8210

25634742_10213609301683545_1002513885_o

IMG_9710

5. Zrobić sobie zdjęcie dokładnie na granicy Koła Podbiegunowego, które przebiega przez wioskę i w tym przez Główne Biuro Mikołaja 🙂 To nasza ostatnia w tym roku niesamowita granica, która udało się przekroczyć. Świadomość przebywania w tak niezwykłym miejscu jest ogromnie ekscytująca!

IMG_0202

IMG_0210

6. Zajrzeć w każdy kąt Głównego Biura Mikołaja. Biuro jest zbudowane w ten sposób, że w jego centralnym miejscu zainstalowany jest ogromny zegar/ maszyna dzięki której kręci się ziemia! 😀 Już widzę, jak Leo tłumaczy to Pani na geografii za kilka lat...

IMG_9799 IMG_9769 IMG_9767

7. Wysłać list z poczty, na którą przychodzą wszystkie listy do Świętego Mikołaja! Każdy list, który stąd wyślesz, będzie miał oficjalną pieczątkę Mikołaja;)

IMG_0194 IMG_0196 IMG_0197

 

8. Pojeździć na skuterach śnieżnych- jest nawet wersją mini, dla dzieci:)

IMG_9881

w tym budynku wypożycza się skutery śnieżne

9. Zjeść renifera! Na szczęście dla chętnych;) w restauracjach możecie spotkać np. burgera z renifera  a w sklepach steki i kiełbasy.

IMG_9599

10. Zobaczyć zorzę polarną, o ile będziecie mieli więcej szczęścia niż my, i chmury nie przysłonią tego cudownego spektaklu;)

My (podobno, zgodnie z opinią lokalesów) widzieliśmy zorzę, ale za chmurami, więc się nie liczy i NIESTETY musimy wrócić!!! 😉

11. The last but not least: ZAPRZĘGI HUSKY! Jazda w typowych lapońskich saniach za dwunastoma pięknymi syberyjskimi husky już za kolem podbiegunowym to będzie jedno z najpiękniejszych wspomnień tego wyjazdu.

Można wybrać długość trasy: od 500 metrów, przez 2 km po 5 km. My skusiliśmy się na środkową wersję, głównie dlatego że tego dnia było minus 11 stopni i baliśmy się o Leosia. Takie 2 km jedzie się zaledwie kilkanaście minut, ale są to niezapomniane przeżycia. Wśród lapońskich lasów i pól, wśród krystalicznie czystego powietrza i z aurą końca świata. Mimo grubych koców i ciasnego przytulenia w saniach, było dość chłodno. Przewodnik stojący na saniach z tyłu wydawał psiakom komendy, słuchały bardzo uważnie gnając uradowane po swoim terenie. Raz tylko o coś się pokłóciły i przewodnik musiał je skarcić- co ciekawe, zaplątały się lekko podczas szamotaniny w linki, ale przewodnik nie pomagał im się rozplatać, zrobiły to same na komendę!

Na terenie hodowli można zobaczyć w jakich warunkach pieski mieszkają. Mieliśmy szczęście i trafiliśmy na pierwszy spacer trzytygodniowego malucha, który niezgrabnie gramolił się i wypadał z budy, ku przerażeniu swojej mamy:) Słodziak to mało powiedziane;)

Hodowla założona była w 1990 roku. Mieszkają tu psy rasy husky syberyjskie, które w odróżnieniu od swoich braci -alaskan husky- są mniejsze i silniejsze.

Wstęp jest płatny 20 euro dla całej rodziny, plus osobno za przejażdżkę. W naszym przypadku kosztowało to 45 euro od dorosłej osoby. Pięciokilometrowa trasa kosztuje 80 euro.

DCIM140GOPRO

DCIM140GOPRO

DCIM140GOPRO

DCIM140GOPRO

DCIM140GOPRO


 

Szczegóły tego, jak tam dotrzeć i jak samemu zorganizować taką wycieczkę opiszę w następnym poście- uważam, nieco wyprzedzając podsumowanie, że jest to łatwe w zrobieniu, nie kosztuje kroci i każdy przy odrobinie chęci może to zrobić. Wioska Mikołaja jest moim zdaniem idealnym preludium przedświątecznego klimatu. Do tej pory utarło się, że w zimie ucieka się z Polski przed zimnem. Ostatnie kilka zim pokazuje, że należy rozważyć również ucieczkę przed pluchą i brakiem zimna- chociażby w miejsce, gdzie tego śniegu jest sporo w grudniu ZAWSZE. Jeśli dodacie do tego kilka nocy w apartamencie z sauną (co jest tutaj na porządku dziennym) do własnego użytku, miękki puch do rzucania się w niego po tejże saunie, wypatrywanie zorzy do późnych godzin przy każdej okazji oraz ogólną, magiczną atmosferę końca świata- taki wyjazd nie może się nie udać, a przedświąteczna wizyta u Świętego Mikołaja będzie jego doskonałym uzupełnieniem.

Raczej nie wyobrażam sobie przyjechać w to miejsce latem- nie dziwie się, że mogło się tu komuś wtedy nie podobać. Czas przedświąteczny to chyba idealna pora na taką wycieczkę, a możliwość przekazania swojego listu osobiście Świętemu Mikołajowi jest dziecięcym marzeniem największego kalibru. Jeśli tylko macie taką możliwość- bardzo polecam!

Było pięknie, świątecznie, śnieżnie. Po prostu bajecznie i magicznie, jak na legendy przystało!


 

PS. Listy do Świętego Mikołaja należy adresować na:

Santa Claus
Santa Claus' Main Post Office
Tähtikuja 1
96930 Arctic Circle FINLAND

25625614_10213609304683620_1724361442_o

print
Zrób to sam: Laponia i Święty Mikołaj (koszty+info)
Szwajcaria południa, czyli Międzygórze i Wodospad Wilczki (Sudety)