Elegancja Francja: Szampan i Dolina Loary!

Pierwsze skojarzenie ze słowem „Francja”? Dla wielu zapewne Paryż lub wieża Eiffla. A Francja ma przecież do zaoferowania dużo więcej… szczególnie jeśli nie odstrasza Was perspektywa przejechania prawie 2 tys km w 4,5 dni! W tym roku wielkanocne jajka, babki i białą kiełbasę zamieniłam na wino i szampana… a właściwie litry wina i szampana 😉 Długi weekend pod znakiem wyszukanych alkoholi, typowej francuskiej kuchni i pięknych widoków to zdecydowanie przepis na sukces. Szampania, Burgundia i Dolina Loary kabrioletem? Weźcie ze sobą znajomych z samochodem, który ma duży bagażnik i w drogę! 🙂


Szampania

Odwiedzenie krainy Szampana pod koniec marca może nie było najgorszym pomysłem, jednak Ci, którzy wybiorą cieplejsze miesiące lub okres winobrania (wrzesień-październik) na pewno będą mogli podziwiać dużo więcej niż tylko pola z drewnianymi badylami wyrastającymi z ziemi. My cieszyliśmy się z tego co było, a że pola badyli położone są w Szampanii na malowniczych wzgórzach, to nawet pomimo braku zieleni, krajobraz był dużo ciekawszy od tego w Cambridge. Co robić w Szampanii? Wiadomo, pić Szampana! Ale gdzie?!

Épernay

W związku z ograniczonym czasem, my ruszyliśmy prosto do serca regionu czyli Épernay. Miejscowość całe swoje bogactwo skrywa pod ziemią więc szukanie zabytków to raczej strata czasu. Épernay to przede wszystkim siatka podziemnych piwnic o długości około 110 km (wow!) wypełnionych ponad 200 milionami butelek szampana, czekającymi cierpliwie na otwarcie... Stolica Szampanii? Zdecydowanie tak! Swoje siedziby mają tutaj najbardziej znane domy Szampana, które wabią turystów możliwością degustacji, zwiedzania piwnic no i oczywiście zakupów. Tuż po typowym francuskim śniadaniu (pan au chocolat i kawka) na Avenue de Champagne, w jednym z najbardziej wymuskanych i zdecydowanie największym w regionie (28 km piwnic) domu Szampana Moët & Chandon rozpoczęliśmy naszą przygodę z Szampanem 🙂 Labirynt piwnic wywiera naprawdę ogromne wrażenie, a krótka lekcja wytwarzania luskusowego wina musującego zdecydowanie przydała się takiemu żółtodziobowi jak ja. Do tego pierwszy w życiu kieliszek Szampana i tak oto weszłam jedną nogą do świata snobizmu 😛

Hautvillers

„Chodźcie prędko, ja piję gwiazdy!” miał wygłosić mnich Dom Perignon, podczas pierwszej konsumpcji odkrytego przez siebie Szampana. Mimo, że historia ta nie ma nic wspólnego z prawdą, a wina fermentujące w butelkach były ogromnym utrapieniem dla winiarzy w czasach kiedy Dom Perignon pracował nad doskonaleniem jakości win, warto jest odwiedzić niewielką mejscowość Hautvillers, w której został pochowany ten sławny mnich. Dla nas był tam przystanek na lunch w tradycyjnej francuskiej brasserie Lé Café d’Hautvillers (www.cafe-hautvillers.fr/) oraz pierwszy punkt zaopatrzenia w kilkanaście butelek Szampana 🙂 Kolejne degustacje i idące za nimi zakupy obciążyły bagażnik znajomych tak, że bez wyrzutów sumienia mogliśmy ruszyć w drogę do kolejnego regionu – Burgundii.

8

Dom Canard-Duchêne (www.canard-duchene.fr), znajdujący się 15 min od Reims był naszym kolejnym przystankiem. Zwiedzanie piwnic z degustacją są tutaj zdecydowanie tańsze, najwyższa cena to €22,50. My połasiliśmy się jedynie na degustację, która niestety nie była darmowa nawet przy zakupie dużej ilości alkoholu (w wielu miejscach przy zakupie kilku butelek, opłata za degustację nie jest naliczana). Ale! Szampan był pyszny, a to najważniejsze 🙂

Burgundia

Chablis

Pamiętacie bajkę o dwunastu dziewczynkach, które zawsze chodziły parami, a najmłodsza z nich miała na imię Madeline? Dziewczynki mieszkały w starym domu w Paryżu i chyba do końca życia ten dom będzie mi się kojarzył z Francją. Niedaleko Chablis, w takim właśnie domu spędziliśmy naszą drugą noc. Siedzisz na balkonie a w oddali słychać szum strumyczka. Żyć nie umierać 🙂

Jeśli jesteście fanami białego wina to miejscowość Chablis powinna zdecydowanie znaleźć się na Waszej trasie. Wino Chablis jest uznawane za jedno z najlepszych białych win świata! W skrócie: świeże, mineralne o delikatnej kwasowości. Tym którzy chcą spróbować jak najwięcej różnych odmian polecam La Chablisienne, spółdzielnię, która zrzesza około 300 winiarzy i produkuje około 30 tzw. „crus” każdego roku. Mimo, że nie zostałam fanką Chablis to degustacja chyba 8 odmian sprawiła, że smak tego wina na długo pozostanie mi w pamięci. Poza tym muszę przyznać, że degustacje przed południem mają bardzo pozytywny wpływ na resztę dnia 😉

Dolina Loary

Blois

Mniej więcej 4 godziny dzieliły nas od regionu, który od baaardzo długiego czasu był na mojej liście miejsc do odkrycia. Zresztą pewnie nie tylko na mojej. Dolina Loary! Docelowo okolice Saumur, a jako przystanek na trasie – Blois. Podążając za znakami drogowymi znaleźliśmy się na południowym brzegu Loary. I bardzo dobrze się złożyło, bo dzięki temu mieliśmy świetny widok na panoramę całego miasta, rzekę i łączący oba brzegi potężny most. Blois zbudowane zostało na dwóch wzgórzach, dzięki czemu przez miasto przebiegają kręte i strome uliczki zakończone długimi schodami. Jedne z nich prowadzą do średniowiecznego zamku (Château de Blois), który jest usytuowany w samym sercu miasta na wysokiej skarpie. Widok warty wspinaczki 🙂

Candes-Saint-Martin

Po dwóch dniach zaczynających się z kieliszkiem w ręku, nie mogłam się doczekać, żeby trzeciego dnia wsiąść na rower i pozwiedzać okolicę. Nawet pogoda się udała! Candes-Saint-Martin jest uznane za jedną z najpiękniejszych wiosek we Francji. Dodam, że francuska wioska w niczym nie przypomina naszej polskiej, powiedziałabym raczej, że wielu polskim miasteczkom daleko do francuskiej wioski 😉 Wąskie uliczki, piękne domki zbudowane z jasnego kamienia, miejsce gdzie dwie wielkie rzeki Vienna i Loara łączą się w jedną. Jest w Candes-Saint-Martin coś romantycznego…

Saumur

Nasza wycieczka rowerowa zakończyła się deszczem i totalnym zmoknięciem (to tyle w temacie pięknej pogody) więc do Saumur pojechaliśmy samochodem. Po drodze można zobaczyć coś bardzo oryginalnego – groty jaskiniowców. Oprócz ich pierwotnego mieszkalnego przeznaczenia, są one również wykorzystywane jako miejsca do przechowywania wina lub hodowli grzybów. Byliśmy o krok od wynajęcia jednej ale wygodne łóżko w château wygrało 😉 Ostatni punkt wycieczki – Saumur - to przede wszystkim Château de Saumur czyli bajkowy zamek, który został wzniesiony wysoko nad miastem. Leniwi mogą wjechać na górę samochodem, a Ci którzy o tym nie wiedzieli musieli się trochę powspinać 😉 Widok dosłownie zapiera dech! To jest jedno z tych miejsc, których nie można sobie odpuścić! Nasz wycieczka oczywiście nie byłaby kompletna, gdybyśmy nie spróbowali lokalnego alkoholu. Dolina Loary słynie z win musujących oraz win czerwonych produkowanych z winogron ze szczepu cabernet franc. Te, które mieliśmy okazję spróbować miały charakterystyczny aromat tabaki.

Podsumowując nasz czterodniowy wypad muszę przyznać, że wyjazd nastawiony głównie na degustację alkoholi, sprawdził się w 100%. Opuszczając Dolinę Loary czułam jednak, że udało mi się zobaczyć tylko namiastkę tego, co kryje ten region. Powrót to tylko kwestia czasu! Jeśli chodzi o wina i Szampana to nie znalazłam podczas wyjazdu swojego superhitu, za to po powrocie do Cambridge odkryłam białe wino Chinon (kupione przez naszych znajomych w Dolinie Loary!), które bezapelacyjnie stało się moim numerem 1.

(wpis gościnny Andzi)

print

Wakacjować i nie zwariować. Podlasie i prawieMazury bocznymi drogami
To już dwa lata!